środa, 28 sierpnia 2013

Dzień 1. O trzech takich, co to zapomniały się przygotować

Słońce!!!


Gruzja przywitała nas palącym słońcem, co było miłą odmianą od zmarzniętej Polski. 2/3 naszej drużyny przybyło do Kutaisi ok. godziny 10:40 czasu lokalnego. Ponieważ pojawiły się pewne komplikacje natury nieokreślonej z noclegiem, my, czyli Asia i Małgosia, postanowiłyśmy pojechać do hostelu od razu, nie czekając na Julię, która leciała z Doniecka. Brzydkie uczynki czasami jednak popłacają, o czym przekonałyśmy się niezwykle prędko.

Free of charge


Z powalającą na kolana sumą 3 lari ruszyłyśmy we dwie dziarskim krokiem na poszukiwanie jakiejkolwiek drogi dotarcia do miasta. Wtem przemiły pan zapytał się po angielsku, czy jedziemy do Kutaisi. Słysząc odpowiedź twierdzącą zaproponował podwózkę za darmo. Zadowolone z możliwości cywilizowanego przejazdu zgodziłyśmy się (kto widział marszrutki w Kutaisi ten wie, jak bardzo ekstremalne jest to przeżycie). I tak oto poznałyśmy Aleko.

Na samym początku jazdy, tknięte niesamowitym przeczuciem, podstępnie sprowadziłyśmy rozmowę na cel naszej podróży, czyli projekt. I tu Przemiły Pan uśmiechnął się szeroko i rzekł, iż w tej sprawie może nam bardzo pomóc. W ten oto sposób okazało się, że pierwszy poznany przez nas Gruzin jest gruzińskim Żydem, bardzo obeznanym w historii Żydów w Gruzji (czego niestety nie można było powiedzieć o znajomości topografii miasta; dzięki temu jednak widziałyśmy praktycznie całe Kutaisi). 

Asia wcześniej odwiedziła już Gruzję, więc tutejsze zwyczaje drogowe nie były dla niej niczym nowym, natomiast dla Małgosi stanowiło  to pewnego rodzaju nowość, objawiającą się łaskotanie w okolicach serca.. Zresztą punktem honoru dla Gruzina jest zdobycie, niczym szramy na ciele wojownika, puknięcia w zderzak. W to, co kiedyś nim było. Właściwie to spora część samochodów nie ma już zderzaków. Po 1,5 godz. błądzenia w końcu udało nam się odnaleźć TO miejsce. 

Haroszije liudi

Trafić do hostelu nie było łatwo, ponadto z zewnątrz mała blaszana brama nie wyglądała jakby prowadziła do czegoś większego niż szopa na narzędzia. Jednak za rogiem budynku stały krzesła i stoliczki na sporym podwórku, czaił się puszysty kot i czekała na nas Leyla, właścicielka domu i hostelu. Leyla to temat na osobną historię, jednak w przeciągu godziny dowiedziałyśmy się ilu Żydów mieszka w okolicy, gdzie zjeść najtańsze chaczapuri i kto jest 'haroszije liudi' wśród Słowian. Ukraińcy i Polacy zamieniają się rolami przy opowiadaniu tej historii innym gościom, aczkolwiek nie umniejsza to w żaden sposób gościnności Leyli (ta cudowna herbata...!). Wkróce też przybyła Julia.

Od Leyli dostałyśmy mapkę centrum miasta z zaznaczoną dzielnicą żydowską. Gdy tylko upał nieco zelżał i pocieszyłyśmy się chaczapuri, a Małgosia opanowała kilka kolejnych literek gruzińskiego alfabetu, ruszyłyśmy na poszukiwanie synagogi przy ul. Gaponowa.

Kutaisi
Naprzeciwko synagogi  między palmami w najlepsze pasą się krówki.

Trzy synagogi

By nie psuć przyjemności z prezentacji wyników naszych badań, o synagodze powiemy tylko, że...stoją trzy w rzędzie. Jedna jest zamknięta, druga funkcjonuje, trzecia jest właśnie remontowana, co mogłyśmy zobaczyć dzięki niezwykłej uprzejmości pana z synagogi. Dowiedziałyśmy się nieco o wzajemnych stosunkach między Żydami i Gruzinami, zobaczyłyśmy modlitewnik w języku hebrajskim zapisanym alfabetem gruzińskim i wiele innych unikalnych rzeczy z kutaiskich zbiorów.

Tuż przed synagogą w ścianę jednego z budynków wmurowane jest popiersie patronata ulicy, Borysa Gaponowa.

Popiersie Borysa Gaponowa


Synagoga z 1886, obecnie w remoncie. Potem zostanie oddana do normalnego użytku dla wiernych.

Na dzisiaj chwatit


W poczuciu dobrze wypełnionego obowiązku udałyśmy się do hostelu, gdzie teraz siedzimy i opisujemy nasz dzień, miast słodko spać. Podsumujmy więc nasze dzisiejsze osiągnięcia:

- nasz pierwszy spontaniczny wywiad, niestety nie zapisany, w samochodzie gruzińskiego Żyda;
- nasz pierwszy spontaniczny wywiad, niestety uwiecznony, z Mojsejem Baluaszwilim;
- fotografie wnętrza synagogi oraz fotografie okolicy, w tym popiersia Gaponowa;
- mnóstwo pożytecznych informacji, (i to w nasz wolny dzień!)

Także na dzisiaj chwatit.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz