Pobudka w Kutaisi. Taki widok BEZ Photoshopa. |
Wizyta w Oni jest dla nas szczególna jeszcze z innych względów. Już podczas pierwszych dni badań mnóstwo napotkanych osób opowiadało nam wiele ciekawostek o żydowskiej świątyni w Oni. Kto by się spodziewał, że jadąc w ten daleki zakątek Gruzji, a dla niektórych świata (w zależności od perspektywy), odnajdziemy polskie ślady. Dokładnie tak! W położonej w górach miejscowości, do której z Kutaisi jechałyśmy 4 godziny marszrutką, znajduje się synagoga wybudowana w 1895 r. według projektu przywiezionego z Polski. Synagoga w Oni została więc zaprojektowana na wzór tej warszawskiej. Jest to tym bardziej istotne, iż przedstawiciele społeczności żydowskiej w innych gruzińskich miastach także są świadomi tego faktu i z przyjemnością o tym opowiadają. Obecnie synagoga w Oni, podobnie jak większość gruzińskich synagog, jest remontowana. Rusztowania przeszkadzały nam w podziwianiu z pewnością kiedyś pięknych wnętrz, niemniej poniżej prezentujemy kilka fotografii poglądowych.
W Oni byłyśmy zaledwie 2 godziny. Starczyło nam czasu na obejrzenie synagogi, przeprowadzenie jednego wywiadu oraz zapoznanie się z panią, która bardzo pragnęła zaśpiewać nam "Szła dzieweczka do laseczka...". Biegnąc na marszrutkę powrotną do Kutaisi, zaglądałyśmy do każdego napotkanego sklepu w poszukiwaniu jakiegoś jedzenia, a zwłaszcza raczyńskiego sera (podobno bardzo smacznego). Jakie było nasze rozczarowanie, gdy nie tylko nie znalazłyśmy sera z Raczy, w sklepach dosłownie nie było żadnego! sera. Po raz kolejny zadowoliłyśmy się obiadem w postaci chleba, podejrzanych parówek i chałwy.
Wieczorem, gdy tylko docieramy do Kutaisi, pędzimy do hostelu, a stamtąd (znów jazda z Beką, więc naprawdę pędzimy:)) na marszrutkę do Batumi. To nasze pożegnanie z tym miastem, chociaż zdajemy sobie sprawę, że za parę dni odwiedzimy jeszcze kutaiskie lotnisko. Czeka na nas Batumi, ostatni przystanek na naszej badawczej trasie.
Jeden z domów przy głównej ulicy w Oni |
Strażnik świątyni pełni wartę... ...podczas gdy drugi leniuchuje miast pilnować ław z synagogi. |
Front synagogi z artystycznym ujęciem rusztowania. |
Cała świątynia zastawiona jest rusztowaniami
Tradycyjne miejsce modlitw dla kobiet
Wieczorem, gdy tylko docieramy do Kutaisi, pędzimy do hostelu, a stamtąd (znów jazda z Beką, więc naprawdę pędzimy:)) na marszrutkę do Batumi. To nasze pożegnanie z tym miastem, chociaż zdajemy sobie sprawę, że za parę dni odwiedzimy jeszcze kutaiskie lotnisko. Czeka na nas Batumi, ostatni przystanek na naszej badawczej trasie.
Jedno z naszych ulubionych gruzińskich zdjęć,
czyli widok z hostelu w Kutaisi